Kiedy zdecydowałam się na studia w Wielkiej Brytanii, wiedziałam, że na pewno nie będzie to tania zabawa. Pomijając wszystkie wydatki na codzienne życie, takie jak jedzenie, rachunki, czynsz i wiele wiele innych, miałam świadomość, że jest ogromna różnica pomiędzy studiami w Polsce, a tymi w Anglii. Chodzi o różnicę w ich cenie. Polskie studia owszem też kosztują, ale tylko te zaoczne i wieczorowe. W Anglii natomiast są płatne wszystkie rodzaje studiów. I to nie mało, bo przeważnie jest to kwota od 9000 funtów, czyli około 45 000 złotych za rok.
Im bardziej prestiżowy uniwersytet tym ceny idą w górę. Dla nikogo nie ma żadnych zniżek ani żadnej ulgi. Jedynym wyjątkiem są studia w Szkocji. Jednak sama bym się nie zdecydowała, ponieważ jeszcze nie spotkałam osoby, która nie miałabym dużych problemów ze zrozumieniem ich akcentu…
STUDIA TYLKO DLA BOGACZY?
W cale, że nie! Pomimo tej ogromnej ceny, uczelnie Brytyjskie nie boją się, że zabraknie im kiedyś studentów. Poza tym na uniwersytety brytyjskie zjeżdżają się młodzi ludzie z całego świata. A przecież wiadomo, że zarobki są różne i nie każdy rodzic ma odłożone pieniądze dla dziecka.
A jednak udaję się wysłać swoje dziecko na studia nie w swoim kraju. Mało tego, niejedno takie dziecko jest wstanie utrzymać się samemu bez pomocy rodziców. Zupełnie inaczej niż w Polsce, gdzie co tydzień dzieci wracają z torbami słoików ;)
POŻYCZKA STUDENCKA
Na szczęście jest coś takiego w Anglii jak pożyczka studencka, która pokrywa 100% opłat za studia. Oczywiście żeby dostać taką pożyczkę trzeba najpierw dostać się na studia, a pieniądze są przelewane bezpośrednio na konto uczelni i nigdy ich nie widzimy. Co roku, rząd brytyjski przed rozpoczęciem pierwszego semestru, wpłaca połowę dokładnej kwoty jaka jest należna uczelni, a przed drugim semestrem resztę. Więc Wy nie musicie się martwić o nic.
Pożyczkę studencką dostają jedynie mieszkańcy Unii Europejskiej i uprzedzając Wasze pytania związane z Brexitem. Rząd Brytyjski wydał specjalne oświadczenie, które możecie znaleźć w internecie, że pożyczki na rok 2017 i 2018 są zagwarantowane i nawet jeśli w trakcie waszych studiów Anglia wyjdzie z Unii, to prawo w Anglii nie działa wstecz, więc ta pożyczka nie zostanie wam nagle odebrana.
Aby aplikować o pożyczkę w wielkiej Brytanii, trzeba przesłać pocztą między innymi wypełniony wniosek wraz z formularzem. Po paru tygodniach na nasz adres dostaje się list z numerem, a później z hasłami potrzebnymi do logowania w internetowym systemie Student Finance. Będzie ci to potrzebne do sprawdzenia statusu pożyczki oraz do ewentualnej korespondencji z organizacją. Co roku trzeba potwierdzać kontynuację swoich studiów.
JAK DZIAŁA TEN SYSTEM?
Mimo tego, że mam 19 lat i kredyt studencki na ponad 100 tysięcy złotych, to wcale tego mocno nie odczuje po skończeniu studiów. Głównie dlatego, że jej spłata odbywa się na bardzo korzystnych warunkach. Spłata pożyczki zaczyna się dopiero wtedy, gdy ma się już pracę i gdy osiągnie się pułap roczny, który w Anglii wynosi 21 000 funtów, a w Polsce 8 400. Pamiętaj, że spłaca się tylko 9% od nadwyżki.
Dodatkowo, jeśli nie będziesz tyle zarabiał żeby osiągnąć ten pułap. To nic się nie martw! Nikt ci za to nie zabierze domu, ani nie odwiedzi cię komornik. Po 30 latach może ona zostać całkowicie umorzona! A w przypadku, gdy zaczniesz nagle zarabiać mniej, pójdziesz na urlop macierzyński lub stracisz pracę, to spłata jest zawieszana.
Również jeśli przerwiesz studia, bo okaże się, że jednak to nie jest to co chciałeś robić w życiu, bo uczelnia ci się nie spodoba lub chcesz wrócić do Polski, to oczywiście nie musisz spłacać całej kwoty. Masz do spłaty jedynie dokładnie taką sumę pożyczki jaka pokryła twoje studia do momentu ich przerwania. Czyli jeśli zacząłeś już pierwszy rok na uczelni to płacisz tylko za rok, jeśli zaczniesz drugi to za dwa.
Co sądzicie o takim systemie jaki funkcjonuje w Anglii?
Ja jednak wolę bezpłatne studia - zwłaszcza medyczne. Wolę jeśli wszyscy płacimy na dobrych, wykształconych lekarzy... tylko jeszcze musimy dobrze im płacić tak, by zostali w kraju :) I niech oddadzą te koszty lecząc społeczeństwo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Pamiętam moją aplikację na studia do UK, tonę papierków (sama aplikacja o kredyt studencki miała chyba z 30 stron!:D)... czasem żałuję, że zrezygnowałam, bo byłaby to na pewno przygoda życia ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
- mój blog -